Po oberwaniu chmury gmina Teresin pod wodą

Ulewne deszcze zalały gminę Teresin. Z brzegów wystąpiła rzeka Teresinka. Wody wylały się też z rowów melioracyjnych. Zalane były pola i posesje, strażacy musieli uruchomić pompy: – Trzeba czyścić rzekę – domagają się mieszkańcy.

Ulewa spadła na gminę z soboty na niedzielę (z 13 na 14 sierpnia). Teresinka nie pomieściła wody: - Rozlała się w Teresinie – Gaju, Paprotni, Granicach – relacjonuje Marek Jaworski, wicewójt Teresina – Na pola, ale także na posesje bo w Teresinie Gaju i Paprotni rzeka płynie wśród gęstej zabudowy.
Sytuację pogorszył fakt, że prawdopodobnie wody z Teresinki nie przyjmowała pełna już Utrata. Woda stanęła na polach, podwórkach, wchodziła do piwnic. Potrzebna była pomoc strażaków. Na dodatek gdzieniegdzie zawiodły rowy melioracyjne. Tak było np. przy ul. Strażackiej oraz na granicy z gminą Baranów. W niektórych miejscach woda z pól przelewała się przez drogę i wchodziła na posesje.

Trzeba czyścić rzekę

- Rzeka musi być czyszczona, nie może tak być, żeby podczas deszczów nie mieściła wody – denerwowali się mieszkańcy. Domagali się pomocy od władz gminy. Te interweniowały w sprawie rzeki w inspektoracie Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Sochaczewie. Zgodnie z przepisami tzw. prace konserwatorskie, czyli czyszczenie rzeki powinno być robione raz na dwa lata. – Ostatnia konserwacja Tersinki była przeprowadzona jesienią ubiegłego roku – tłumaczy Artur Rychlewski, kierownik inspektoratu - Zostały wykoszone skarpy i dno, wycięto krzaki, częściowo odmulono dno, usunięto wszelkie zatamowania na wodzie. Dodatkowo odcinek o długości w sumie 2630 metrów jest konserwowany corocznie. Robią to firmy, które do rzeki odprowadzają wody opadowe i roztopowe.
Kierownik obiecuje, że teraz zostanie zrobiony przegląd rzeki i prawdopodobnie dodatkowe prace konserwacyjne.

Bałagan u sąsiadów

Za rowy melioracyjne odpowiada działająca w gminie spółka wodna. Jej prezes Leszek Jarzyński przyznaje, że na granicy z gminą Baranów rzeczywiście jest problem: – W ubiegłym roku, aby odprowadzić wodę z naszej gminy, musieliśmy naprawić drenowanie na ich terenie. Przełożyliśmy zbieracz, odczyściliśmy kawałek rowu. Ale na dłuższa metę tak nie może być – tłumaczy – W gminie Baranów rowy są niedrożne. Wiem, że ma być spotkanie wójtów w tej sprawie, trzeba ten problem rozwiązać. Tak samo jest od strony gminy Sochaczew, też nie ma spływu.
Kłopoty na ul. Strażackiej prezes tłumaczy samowolką budowlaną na jednej z posesji, na biegnącym przez działkę rowie: – Położono tam rurociąg. Ale jest zbyt wysoko, ma za małą średnicę i źle zrobiony wylot. Dlatego woda wylewa się studzienkami na wierzch, ponieważ spływ do rowu jest zablokowany. Regionalny Zarząd Gospodarki wodnej nakazał rozbiórkę samowolki do końca 2009 r., ale do tej pory nie zdołał tego wyegzekwować – mówi prezes.

Monika Wojniak

Zrodlo: [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy